Tylko ból, który przeszywał w tym momencie moje ciało.
Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam wydusić z siebie nawet szeptu.
Krew powoli ściekała po mojej szyi z otwartej rany.
Serce, to cholerne serce wciąż biło, nie chcąc dać za wygraną.
Nie chcąc dać mi chociaż sekundy boskiego ukojenia.
To ono nie pozwalało mi odejść.
Zwalniało, ale nie chciało stanąć.
Ile ja bym teraz za to dała.
Chciałam uciec...
Od bólu, od tych krzywych spojrzeń, od omijania mnie wielkim łukiem tylko dlatego że pojawiłam się w pobliżu, z tego pieprzonego miejsca, od tego pieprzonego faceta.
Nie pamiętam nawet twarzy, nic... ale wiem że go nienawidzę.
Zawsze mnie ranił, fizycznie i psychicznie, ale nigdy nie pozwolił umrzeć.
Nienawidzę go za to.
Bum bum-bum bum....
Serce zwalniało swe tępo, ale nie stawało.
Miałam zamknięte oczy, oddychałam miarowo. Wiele razy próbowałam wstrzymać oddech tak, by odciąć powietrze od mojego serca, by w końcu przestało walić w moją klatkę piersiową, ale ból w płucach zawsze wygrywał.
Ból.
Tylko on.
Nasłuchuję lecz nie ma żadnego dźwięku, leżę na ziemi próbując zatrzymać swoje serce.
Czemu mnie nie zabił ?
Jestem tylko jego zabawką...
Bawi się mną, raniąc mnie i nigdy nie pozwalając mi odejść.
Miesza mi w głowie i tworzy nowe rany w miejscach gdzie stare się zagoiły.
Zabija mnie od wewnątrz.
Ból.
Powolny rytm serca.
Mój łamiący się oddech.
Syrena karetki.
Jazda.
Szpital.
Krzyki przerażonych ludzi wołających lekarzy.
"Ale ja ich nie potrzebuję" - chciałam powiedzieć ale nie mogłam.
"Zostawcie mnie w spokoju albo zabijcie"
Nie mogłam wydusić z siebie nawet szeptu.
Łóżko.
Piski maszyn.
Krzyki ludzi.
Rozmowy lekarzy walczących o moje życie.
"Ale ja tego nie chce, nie ratujcie mnie, zajmijcie się kimś kto tego potrzebuję, ja potrzebuję stąd odejść" - chciałam powiedzieć lecz nie mogłam.
Oni walczyli o moje życie.
Nie jestem tego warta.
I tak chcę zakończyć mój pieprzony żywot.
"Przestańcie
Błagam."
***
Idzie pustym, szpitalnym korytarzem. W tej ciszy słychać tylko stukot jego butów o białe płytki na podłodze. Staje przed salą. Bezdźwięcznie otwiera drzwi. Podchodzi do niej, a jego wzrok wypala dziury w jej ciele. "Znowu mi się udało" myśli zadowolony i uśmiecha się zwycięsko. Głaszcze ją po policzku, delikatnie, by jej nie obudzić. Wygląda tak słodko... Odchodzi zostawiając na szafce kartkę:
"Nie pozwolę ci tak łatwo odejść, księżniczko. Jeszcze nie."
~*~
I jak wam się podoba ? Zaciekawieni choć trochę ? Jeśli tak to zostawcie komentarz :) Muszę wiedzieć czy mam dla kogo kontynuować.A jeśli ktoś by chciał być informowany o nowych rozdziałach, podajcie mi swojego tt :)
Wszyscy co to zrobią pojawią się w zakładce "informowani"
kc
Juz nie moge doczekac sie NN! Jestem cholernie ciekawa co i jak! ^^ Naprawde mnie zaciekawilas i przysiegam ze bedze czytac :D Zycze weny i powodzenia <3
OdpowiedzUsuńHej! Zaciekawiłaś mnie tym prologiem :3. Mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach? her-infinity.blogspot.com Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMogłabyś podać tt, e-maila lub aska (jeśli masz), coś na czym mam cię informować ? Chyba że ci napisać na profilu ? :)
Usuń(sorry że pytam, ale chcę się upewnić, żebym nie zrobiła jakiejś gafy :D)
Myślałam, że będziesz informować mnie na moim blogu, bo nie mam aska/twittera i takich innych xd.
Usuńspoko :D
UsuńO łał! Ale mega genialny prolog! <3 Dopiero teraz natknęłam sie na Twoje opowiadanie i jestem bardzo ciekawa co będzie dalej! ;) Dokładnie taki blog chciałam znaleźć i czytać ;) Na pewno będę dalej czytać i czekać na 5 rozdział bo widziałam, że jak na razie to są 4 :D Do następnego, już się nie mogę doczekać aż go przeczytam :) Magda :*
OdpowiedzUsuńHhahah zaczynam :D/R
OdpowiedzUsuń