_____________________________________
Chwile myślałam nad odpowiedzią. Byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia, ale nie byłam pewna czy chce to wiedzieć. Poza tym coś mi tutaj nie pasowało. Ten jego głos... Nadal nie rozumiałam czemu barwa jego głosu zmienia się w zależności od tego czy mówi do mnie na jawie czy przemawia bezpośrednio do moich myśli. A teraz jeszcze to w jaki sposób do mnie mówił. Jego głos nie miał tylko innej barwy, ale również mówił łagodnie, tak jakbym była z porcelany, a jedno słowo mogło mnie robić. Całkowicie inaczej niż wtedy kiedy jeszcze mnie tutaj nie było i kiedy słyszę go w głowie. Tamten głos jest szorstki i przesiąknięty pewnością siebie. To tak jakby mówiły to dwie całkiem inne osoby.
Nie rozumiałam tego.
Mimo strachu przed nieznanym, nałożyłam obojętną twarz i włożyłam wszystkie siły by mój głos był jak najbardziej pozbawiony wszelkich uczuć.
-To zależy co masz mi do powiedzenia. - Powiedziałam po długiej ciszy.
Justin odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał na mnie. Jego oczy... Wiem że nie powinnam o tym myśleć, ale jego oczy. Było w nich tyle strachu. Nie rozumiałam jak takie oczy mogły należeć do kogoś takiego. Nie pasowały do okrutnego zabójcy. Z sekundy na sekundę byłam coraz bardziej niepewna. Nie wiem co obudziło we mnie to uczucie, ale chciałam go przytulić i powiedzieć że "wszystko będzie dobrze".
Dopóki nie zrozumiałam że pewnie znowu ze mną pogrywa. To jedna z jego gierek. Mój rozsądek krzyczał w mojej głowie, że to maska. Chce wywołać u mnie współczucie tym swoim spojrzeniem by wpędzić mnie w pułapkę.
Jednak w ostatniej chwili pomyślałam "po co miałby to robić?". Po co miałby próbować? Po co by mu to było? Niepotrzebny wysiłek. Ma mnie, nie mam szansy uciec, dosłownie chwile temu udowodnił mi że może robić ze mną co zechce. Po co by mu były gierki?
To wszystko robiło się coraz bardziej porąbane i mętlik w głowie stawał się nie do zniesienia. Rozsądek walczył z jakąś częścią mojego mózgu, która tego nie rozumiała i chciała zobaczyć tą dobrą stronę. Justin spuścił głowę jakby ze wstydu i odezwał się.
-Przepraszam Hope. - Kiedy podniósł z powrotem głowę zobaczyłam niesamowitą szczerość i ból jakie wyrażały jego oczy.
-Za co? - Mój mózg nie panował już nad niczym, prawie rzuciłam mu się na szyję bo wyglądał jak zbity psiak, a mała dziewczynka we mnie znowu się obudziła i czułam że zaraz się rozpłaczę. Po za tym byłam ciekawa za co dokładnie mnie przeprasza. Wiele ma do wyboru. Żywienie się mną, bawienie, wymazywanie wspomnień, wmawianie rodzinie że się tnę... mam wymawiać dalej? Mogę napisać powieść.
Justin zmarszczył oczy.
-Za to co się przed chwilą wydarzyło. - Powiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. - Nie wiem co we mnie wstąpiło i czemu zacząłem cię całować. Po prostu nad tym nie panowałem. Chciałbym ci to wytłumaczyć, ale nie uwierzyłabyś mi gdybym spróbował. To wszystko jest jak z jakiegoś porąbanego filmu.
W tej chwili moje mury opadły. Głos, oczy, ton... wszystko w nim było takie szczere. Wiem że to głupota, nie powinnam mu wierzyć, dawać się złapać, ale i tak już jestem w pułapce. Nie mam nic do stracenia, a warto spróbować, żeby wreszcie usłyszeć od niego coś szczerego.
-Spróbuj. W końcu moja historia też jest jak z jakiegoś... horroru. - Powiedziałam uśmiechając się lekko tym samym zachęcając go do mówienia.
-Ok, cofam to co powiedziałem, po namyśle, jesteś jedyną osobą, która mogłaby w to uwierzyć. Spójrz. Z tym miejscem musi być coś nie halo, bo póki jestem gdziekolwiek tylko nie tu, wszystko jest ok. A jestem prawie pewny że chorobą psychiczną nie da się zarazić tak po prostu. Nie wiem co mi jest, ale... nawet nie potrafię tego wytłumaczyć. Słyszę jakieś głosy, a raczej głos. Mam dziwne sny...
-Jakie sny? Jaki głos? Co mówi? Kiedy? - Naskoczyłam na niego. Justin był lekko zdezorientowany, a może przestraszony moją naglą reakcją jednak odpowiedział na moje pytania.
-Uspokój się - Powiedział ze śmiechem. - Całą noc miałem ten sam sen. Po prostu powtarzał się w kółko. Zabrzmi to cholernie banalnie, ale śniłaś mi się ty. - Uśmiechnął się nieśmiało lub uwodzicielsko, nie wiem, bo teraz nie zwracałam szczególnej uwagi na żadne szczegóły. W mojej głowie na dosłownie kilka sekund pojawiła się myśl że to rzeczywiście może nie on. Takie sny były w jego stylu. Ale szybko ją przegoniłam wiedząc że nie mogę tak łatwo dać się nabrać. Ciągle sądziłam że to tylko gierka. Jednak nie "postawiłam z powrotem moich murów" nie "wzniosłam obrony" po prostu rozsądek nadal nie chciał uwierzyć. Bo ta rzeczywistość mogłaby być nawet gorsza. Jeśli to Justin to przynajmniej wiem kim jest, a jeśli nie... Uwierzcie mi, niewiedza jest gorsza od świadomości że jest ze mną w jednym pokoju. - Na początku jest pięknie i... po prostu normalnie. Jesteśmy na pięknej polanie, biegniemy, a raczej ty mnie gdzieś prowadzisz. Potem pojawiają się jakieś drzwi, a ty przez nie przechodzisz. Kiedy również to zrobiłem znikłaś mi z oczu, a wszystko w okół było po prostu przerażające. Wcześniej ta łąką i słońce to wszystko było jak raj, ale za drzwiami było po prostu zniszczenie. I wszędzie była krew. Kiedy cię znalazłem siedziałaś na podłodze oparta o ścianę jakiegoś budynku i wyglądałaś jakbyś spała albo była nieprzytomna. Na szyi miałaś wielką, krwawiącą ranę, wyglądającą jakby jakieś zwierze rozszarpało ci szyję. To było straszne. Nagle jakbyś się obudziła, wyszeptałaś do mnie "uciekaj" i wszystko w okół zniknęło. Wszędzie jest tylko ciemność. Podchodzi do mnie jakiś facet cały na czarno, ubranie, włosy, nawet oczy, wszystko kruczoczarne, prócz jego ust wymazanych krwią. Mówi że "zrobię co mi każe" i nagle zaczyna strasznie boleć mnie głowa, a potem się budzę. I kiedy znowu próbuję zasnąć, dokładnie to samo. Każdy szczegół się zgadza. To jest aż przerażające.
Tak, przerażające. I tak prawdziwe. Nie mógł tego wymyślić. Jego słowa były zbyt szczere. Nie wiem czemu ale od dziecka potrafiłam odgadnąć kiedy ktoś kłamie, jestem wyczulona na to. Więc wiem że nie kłamał. A sam sobie by takiego snu nie stworzył. Bo to jego sprawka. Teraz doszło do mnie że Justin jest tylko marionetką, a to znaczy że... Ciągle nie wiem kim on jest. Ale może jest szansa żeby się dowiedzieć.
-Pamiętasz jak wygląda? - Spytałam spokojnie, chociaż wewnątrz mnie szalała burza.
Justin myślał chwilę nad odpowiedzią po czym pokręcił przecząco głową.
-Wiem tylko to co ci powiedziałem, nie pamiętam twarzy. Czemu pytasz? - Kiedy nie odpowiedziałam, sam znalazł odpowiedź, na którą mi zabrakło słów i odwagi. - O nie, myślisz że to ten twój "wampir prześladowca" włamał mi się do głowy i wywołał ten sen? - Spytał z kpiną.
Spojrzałam na niego z mieszaniną "to przecież oczywiste" i "nie mów tak do mnie bo umrzesz". Justin rozumiejąc bardziej drugi przekaz niż pierwszy podniósł obie ręce w geście "ok przestanę, nie zabijaj" ale przewrócił kpiąco oczami, więc w zemście rzuciłam w niego poduszką.
-Ok, czekam na twoją hipotezę geniuszu. - Powiedziałam krzyżując ręce na piersi.
-Zaraziłem się od ciebie. - Powiedział z głupawym uśmieszkiem, czym zasłużył sobie na to że przez następne pięć minut tłukłam go poduszką, nazywając go jednocześnie dupkiem.
Śmialiśmy się jakiś czas kiedy ja spoważniałam i zmarszczyłam z zaniepokojenia brwi. Justin od razu zrozumiał to spojrzenie.
-Ja tam nadal nie wierzę w tego twojego wampirka. - Powiedział i wzruszył ramionami.
Naburmuszona zeszłam z niego, bo przedtem podczas bitwy poduszkowej on leżał z ja siedziałam na nim okrakiem dla lepszych ataków, i znowu skrzyżowałam ramiona.
-Uwierzyłbyś gdyby cie spotkało to co mnie. - Powiedziałam całkiem tracąc chęć do śmiechu.
-To mów co ci się stało, może wtedy uwierzę. - Powiedział z sarkazmem w głosie.
-Przecież wiesz co, media od miesięcy o tym trąbią. Rozgłaszają że niby sama to sobie robię. Ale jest kilak rzeczy, których nie zauważyli. Czemu miałabym dzwonić po karetkę, skoro według nich chciałam popełnić samobójstwo? Oczywiście ktoś mógł mnie znaleźć i zadzwonić z mojej komórki, ale czemu go przy mnie nie było? A czemu w ogóle miałabym to robić w lesie, skoro mogłam zamknąć się w pokoju? To już wzbudza podejrzenia. Gdyby ktokolwiek o tym pomyślał, rozgryzłby nie coś jest nie halo. A te rany? Jak mogłam sobie sama to zrobić, skoro miałam praktycznie rozerwane gardło? Za pierwszym razem mogli pomyśleć że to dzikie zwierze, ale za każdym razem. sama nie mogłam sobie tego zrobić nie uszkadzając tętnicy, co od razu by mnie zabiło. A poza tym jak sama miałabym zrobić sobie taką ranę? Słyszałam lekarza. Najgłębsze rany sięgały do żył, które były naruszone, jakby ktoś zrobił to specjalnie żeby krew obficiej z nich wypływała. I były zadane tak że pośrodku nich, albo w pobliżu znajdowała się tętnica. Jak nie będąc dyplomowanym biologiem czy czymś w tym rodzaju miałabym sobie to zrobić? I niby czym? Te rany były praktycznie okrągłe. Jakby ślady zębów. Poza tym jak chcesz się zabić to robisz to jednym ruchem, po prostu przecinasz szyję w miejscu gdzie jest dużo żył albo tętnica. Czemu miałabym to robić tak żebym przeżyła? Masz dowody jak na dłoni! I nadal nie wierzysz? Wiem że trudno uwierzyć w istnienie kogoś takiego jak wampir, ale... spójrz tylko na dowody... i ten twój sen... To nie może być przypadek. Gdyby on nie był umyślny obudziłbyś się, a potem zasnął śniąc o czymś innym. Powtarzający się sen jest niemożliwy. Nie tej samej nocy, nie tyle razy pod rząd, nie tak identyczny. Przed chwilą mówiłeś też że nie wiesz czemu zacząłeś mnie całować. Jak to wytłumaczysz? Nie że panowałeś nad ciałem i tak po prostu mówiłeś akurat takie rzeczy? Zachowywałeś się akurat tak jak on. Jeśli uda ci się to wszystko wytłumaczyć to proszę bardzo. Jak nie, to proszę uwierz mi. Nie znoszę tego uczucia że wszyscy myślą że jestem szalona, chociaż to nie prawda.
Kiedy skończyłam spojrzałam na Justina. Miał szeroko otwarte oczy i rozchylone usta jakby ktoś właśnie rozwiązał przed nim niewykonalne działanie matematyczne. Był zdziwiony. Z tego mojego filozofowania godnego światowej sławy detektywowi i możliwe że z tego, że po raz pierwszy pomyślał że mogę mieć rację. Nie wiedziałam tego, bo niewiele można było wyczytać z jego twarzy.
-Hope... - Wyszeptał nagle. Jego głos był bardzo delikatny i łagodny.. Nie wiedziałam jednak czy powodem jest moja historia czy po prostu łzy, które u mnie wywołała, spływające po moim policzku. Justin otworzył usta jakby miał jeszcze coś powiedzieć, ale nagle do pokoju weszła jedna z kobiet pracujących tu. Wiecie co, chyba będę je nazywać pielęgniarkami, bo nie wiem jak fachowo się nazywają.
-Justin, możesz już iść. Zaraz przyjdą rodziny pacjentów na godziny odwiedzin, a potem pewnie wszyscy będą siedzieć tam aż do ciszy nocnej, więc nie potrzebne żebyś czekał. Do jutra. - W czasie jej wypowiedzi Justin zdążył wstać i podejść do drzwi. Zanim jednak wyszedł spojrzał jeszcze na mnie spojrzeniem, które wyrażało te same uczucia co jego głos przed sekundą. Zastanawiało mnie jednak czy mi uwierzył i rzeczywiście mu przykro przez to co mi się przydarzyło, czy nadal mi nie wierzy i przykro mu z powodu "mojej choroby, przez którą sobie to ubzdurałam".
**
Wreszcie mogłam się spotkać z rodziną. To było niesamowite. Wiem że jestem tu dopiero kilka dni, ale czułam się jakbym nie widziała ich wieki. Ciocia Vanessa była nieco zdenerwowana, co było spowodowane otoczeniem, ludźmi w okół i tym że jej ukochana siostrzenica, którą uważa przecież za córkę, wylądowała w takim miejscu. Ale Toby, Toby był taki jak z przed pierwszego razu kiedy to się stało. Po tym stał się odległy, wiedziałam że bolało go to co się ze mną dzieje, bardziej niż to nawet było po nim widać. On pamiętał rodziców, stracił ich i wiedział o tym, ja byłam za mała, byłam nieświadoma i nie odczuwam aż tak wielkiej straty jak on, bo jak można stracić coś czego się nie znało. Więc rozumiem że świadomość że może stracić też mnie, bo jak uważał nawet on "chciałam odebrać sobie życie", musi być dla niego ciężka. Ale teraz kiedy może już zrozumiał że mimo że wylądowałam w psychiatryku, tutaj się nie skrzywdzę, może teraz czuję się lepiej, bez obawiania się o moje życie. Więc był jak dawniej. Żartowaliśmy, śmialiśmy się opowiadał mi głupie żarty i co teraz dzieje się w szkole, co nowego zrobili jego kumple i on... Ok oni są chyba pojebani. Ciągle razem z moim bratem mają jakieś głupie pomysły jak to by się wydurnić w szkole, a w rezultacie wpakować w tarapaty. Kiedyś obwinęli John'ego, najlepszego przyjaciela Toby'ego, całego w papier toaletowy a on chodził po całej szkole wrzeszcząc "Jestem mumią i zjem wasze mózgi!". To było przezabawne. Tęsknie za tymi czasami. Byłam normalna i moje życie też. Wtedy tego nie doceniałam, ale teraz jak o tym pomyślę... Miałam piękne życie, ale on wszystko zepsuł i odebrał mi jak dziecku zabawkę. Ale nie chciałam teraz o tym myśleć. Po prostu śmiejąc się patrzyłam jak Toby przystawia się do Katriny. Odradzałam mu tego od początku, ale widocznie posłuchał dopiero kiedy dała mu z liścia. Śmiałam się i zginałam w pół kiedy Toby przykładając rękę do bolącego policzka pytał się Kat "Co jej takiego zrobił?". Nawet ona się śmiała chociaż od razu zaczęła go przepraszać i mówić że to odruch. Nie rozumiał więc wytłumaczyłam mu czemu Kat tu jest i czemu tak zareagowała. Tak minęły 2 piękne godziny. Śmiech i rodzina. Aż ciężko mi się było żegnać, ale Toby obiecał że przyjdzie za kilka dni albo i wcześniej, bo cytując go "pieprzyć szkołę, muszę rozbujać tę budę, za ponuro coś tu macie". Godziny odwiedzin się nie skończyły, ale ciocia miała sporo pracy papierkowej, a Toby sprawdzian z biologii jutro. Może nie wygląda na takiego, ale to kujon. Do Kat przyszli rodzice, ale tylko na dosłownie pięć minut bo "goni ich praca". Poza tym ich córka ich ignorowała. Cóż podejrzewam że taka jest Katrina, ale nie rozumiałam jak mogła ich tak zbyć. Powiedziała że nigdy ich specjalnie nie obchodziła i liczyła się dla nich tylko praca, że zmienili się dopiero po tym co się stało, a "ona ma w dupie że teraz się o nią martwią". Powiedziała też że nie tęskni za nimi bo przyzwyczaiła się że nawet jeśli byli w domu, to zachowywali się tak jakby jej nie było, więc i tak czuła się sama, "teraz też ich nie ma, więc za czym mam tęsknić?" powiedziała, po czym poprosiła mnie żebyśmy nie wracały do tego tematu. Resztę wieczoru śmiałyśmy się i plotkowałyśmy o tym o czym plotkują zwyczajne nastolatki.
***
Rihanna zawiadomiła mnie że idzie do ubikacji i żebym na nią poczekała to razem pójdziemy do mojego pokoju, żeby jeszcze pogadać zanim pielęgniarki ją wygodnią do własnego pokoju. Kiedy poszła siedziałam grzecznie czekając na nią w fotelu. Nagle coś błysnęło za oknem i zwróciło moją uwagę. Teraz było na nim napisane coś czego mogę przysiąc wcześniej tam nie było.
"Witaj, księżniczko"
Odruchowo zaczęłam rozglądać się po pomieszczeni w poszukiwaniu tego kto to napisał. Był tutaj. Możliwe że przez cały czas. Ale nawet jeśli to teraz go już nie ma. Godziny odwiedzin się skończyły i wszyscy zostali wyproszeni. Kiedy znowu spojrzałam na okno, napisu nie było, ale było widoczne zamazanie, jakby ktoś przetarł ręką parę na szybie. Przełknęłam ciężko ślinę i czekałam na powrót Katriny, próbując choć przez chwilę nie myśleć o nim i o tym gdzie teraz może być.
Nawet się nie zorientowałam kiedy wybiła cisza nocna i pielęgniarki zaczęły prowadzić pacjentów do pokojów i wołać żebyśmy szli spać. Zdałam sobie wtedy sprawę że Kat nie ma już dobre 15 minut. No proszę was ile można sikać? Mimo rozsądku zaczęłam się martwić i przepychać przez tłum ludzi kierujących się do toalety gdzie zniknęła moja przyjaciółka. Kiedy otworzyłam drzwi nie udało mi się stłumić krzyku.
***
Przemyka się między pacjentami, niezauważany przez pielęgniarki. Wchodzi do damskiej ubikacji i widzi brunetkę o trochę ciemniejszej karnacji poprawiającą włosy. Uśmiecha się złowieszczo. Niezauważony przez dziewczynę zakrada się za nią, przez co ona widzi go w lustrze. Szybko zasłania jej jedną ręką usta tłumiąc jej krzyk paniki. "Ciiiiii" szepcze jej do ucha. W jedną z jej rąk wkłada żyletkę, którą wcześniej trzymał w kieszeni. Wolną ręką łapie jej dłoń i kieruje ją przybliżając ją do nadgarstka u drugiej ręki dziewczyny. Dziewczyna patrzy z przerażeniem na przedmiot. "To cię trochę zaboli, skarbie" szepcze jej czule do ucha, po czym przyciska żyletkę do jej skóry przecinając ją. Dziewczyna wyrywa się i płacze z bólu i bezsilności. Po kilku nacięciach puszcza jej rękę, przez co zakrwawiony przedmiot upada na podłogę. Wyjmuje z kieszeni kurtki szmatkę nasączoną płynem usypiającym i przykłada ją do twarzy dziewczyny, która widząc to próbuje krzyczeć. Jednak nikt jej nie słyszy. "Spij, skarbie. Ktoś cię znajdzie prędzej czy później. Miejmy nadzieję że Hope." wyszeptał jej do ucha zanim zasnęła i jej ciało bezwładnie spoczywało w jego ramionach. Położył ją delikatnie na podłodze. Wziął do ręki czerwoną szminkę, która leżała na umywalce i napisał na lustrze dwa słowa. "Niezbyt męski sposób, ale szybszy i mniej kłopotliwy niż krwią" pomyślał i wzruszył ramionami. Spojrzał na wycięty wzór korony na nadgarstku nieprzytomnej dziewczyny a potem na napis na lustrze.
"Witaj księżniczko"
"No cóż na początek może być" myśli "Słyszałaś Hope? To dopiero początek."
~*~
I jak wam się podoba? Czy Justin i Kat wreszcie uwierzą Hope? Co jeszcze planuje zrobić nasz tajemniczy wampirek? Czytajcie dalej a się dowiecie.
Wiem że dawno nie dodawałam, ale mam nadzieję że mi wybaczycie. Miałam nie siedzieć dzisiaj długo nad tym, bo mam do przeczytania lekture, ale czytając komentarze Madzi nie mogłam pozwolić żeby dłużej czekała. Po prostu zachciało mi się pisać, ludzie! xd ogromnie mnie zmotywowałaś tymi komentarzami Magda, bo miło wiedzieć że jest ktoś kto naprawdę lubi to opowiadanie i chętnie je czyta. Tak więc mam nadzieję że ci się spodoba, tak jak wam wszystkim. Po raz pierwszy w tych 5 rozdziałach xd udało mi się zrobić zakończenie takie jakie chciałam. Pełne grozy. I mam nadzieję że też takie wyszło. Prawie zapomniałam wspomnieć że pod koniec jet napisane "szmatkę nasączoną płynem usypiającym" mogę zmienić "płyn usypiający" na "eter dietylowy" aczkolwiek pomyślałam że to by dziwnie zabrzmiało w takiej groźniej "scenie", ale jeśli wy myślicie że tak byłoby lepiej, piszcie a ja zmienię :) Chciałam też poinformować że dodałam nową ankietę na tym pasku po prawej (nie wiem jak on się nazywa xd) i zapraszam do głosowania.
Jeśli podoba wam się ten blog to oczywiście zachęcam też do polecania znajomym ;)
Czekam na wasze komentarze :) bardzo mnie motywują, serio. Jeśli macie jakieś uwagi do bloga to śmiało piszcie :D przyjmuję każdą krytykę.
A więc mam nadzieję że się podoba, nie wiem kiedy nowy rozdział, bo powraca nauka, mam krzyżaków do przeczytania do początku marca, chociaż i tak mi się nie uda xd i rozdział do napisania na drugim blogu, jednak będę starała się napisać najszybciej jak tylko mogę.
To pa kochani, do nn!!
ily
CZYTASZ?=SKOMENTUJ!
JEŚLI CZYTASZ MOJEGO BLOGA ZAGŁOSUJ W ANKIECIE
JEŚLI CI SIĘ PODOBA DOŁĄCZ DO OBSERWUJĄCYCH
JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH ROZDZIAŁACH ZOSTAW W KOMENTARZU KONTAKT DO CIEBIE
Kontakty do mnie jeśli masz pytanie:
ASK i TWITTER albo NAPISZ PYTANIE W KOMENTARZU
Aaaaaaaa, jest rozdział! Nie mogę w to uwierzyć! Tak się cieszę, że cię zmotywowałam do pisania ;) Rozdział jest cudowny, ale końcówka trochę przerażająca. [ Jest noc, późno i ciemno, boje się xD ] Może w końcu jej uwierzą do cholery, biedna Hope <3 :( Ale ta scena z oknem.., jeju, ten wampir jest straszny ;x A tak poza tym to fenomenalny, długi post! ;) Ajdonwkzodjwbskxbeidk, dodałaś rozdział, piszesz dalej! Kocham Cię! ❤ Pamiętaj, będę tutaj do końca ;) Już nie mogę doczekać się kolejnego <3 Buziaki kochana xx
OdpowiedzUsuńAaaahhh i teraz będę komentować z mojego konta ;) Love Ya!
W końcu nowy rozdział tak się cieszę.Jest super z resztą jak zawsze.Myślę że kolejny pojawi się już nie długo a i jeszcze jedno weny życzę :*
OdpowiedzUsuńOmg jaki booooski ! Robi sie coraz ciekawiej ;)) Genialny blog, opowiadanie ! Już czekam na następny ;') Muaaaa :****
OdpowiedzUsuńdopiero dzis natknęłam sie na Twoje fanfiction i jestem pod wrażeniem! Przeczytalam na raz wszystkie rozdziały i są świetne :) Wiec ciesze sie ze wrocilas, bo jak widzę miałaś przerwe 😊 Na pewno będę czytac dalej, czekam ;) :* Julia.
OdpowiedzUsuńDziewczyno, tego opowiadania nie da się skrytykować ! Jest tak megaaa, jak żadne inne :) pierwszy raz czytam coś takiego, z taka fabułą, akcja ;33 Ale musisz mieć talent żeby cos takiego stworzyć, szacuneczek :****** Do nexta, kochaaaaam cię ze kontynuujesz pisanie 💜💛💚
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.Czekam na NEXT :*
OdpowiedzUsuńOooooo to jest boskie!!! Kiedy będzie następny? Czekam czekam czekam! ;3
OdpowiedzUsuńTo jest wspaniale!! Czekam na nastepny rozdzial!!! ♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :*
OdpowiedzUsuń